Mówi marchew do
pietruszki:
„tak bym chciała znać
smak gruszki,
lecz czy rano czy
wieczorem,
żywią nas tu czystym
gnojem!
Leją na nas prosto z beczki,
mocz, odchody, nawet
cieczki.
Jak
tu wytrwać całe lato
powiedz ty mi co ty na
to..."
„Ach
ty moja kuzyneczko,
też
chciałabym dostać mleczko...
Lecz że
rozum mam na karku,
przeto
wiem że skończę w garnku.
Po co
więc to narzekanie,
co ma
stać się to się stanie!
Ten co
żywi nas odpadem,
temu
będziem my obiadem...
Tutaj
koło się zamyka:
obiad
szybko w gnoju znika.
Nie
dziw się więc marchwio wcale,
że my
wszyscy kanibale.”