Informacje


poniedziałek, 17 lutego 2020



Uwagi lub komentarze proszę przesyłać na adres mailowy: seidel.degg@outlook.de

niedziela, 1 września 2019

Cylinder

Przysłał mi wietrzyk wiadomość nową
(dla mnie to było jak cios po pysku)
że ja nie jestem już samym sobą
tylko cylindrem na twardym dysku

niby ja jestem, ale mnie nie ma
bo całe życie tylko iluzją
wszelka materia to tylko ściema
- ktoś się tu bawi moją dyfuzją

fizyka kwantów jest tego pewna
(wszystko jest niby czarno na białym)
nic nie istnieje, twarz ani jedna
- kto to wymyślił był schwał nad schwały

nie ma więc śmierci bo nie ma życia
nie ma problemów ani radości
wszystko się dzieje jakby z ukrycia
- na twardym dysku, bez realności...

choćby mi dali pięć kilo szmalu
i złota tyle co umiem nosić
już ja tam wolę  miłość w realu
niż się na dysku w cylindrze trosić.

Myśli i Czyny

Myśli i Czyny

Jak co roku o tej porze
czas rozmyślań na nas spada
czemu wtedy wielki Boże
naszła na nas taka zdrada

czemu bomby lały z nieba
uśmiercając przypadkowo
komu była ta potrzeba
by mordować wciąż na nowo

krew tak tania niczym woda
nawet Wisła w łzach się topi
po co komu taka szkoda
to zrozumie tylko głupi

świat już trzeszczy, świat już pęka
katastrofy gonią drugie
już dla wielu żyć to męka
czasy postu są za długie

nikt nie wierzy już w centurie
ani biblii przykazania
ludzie są jak dzikie furie
patrzeć w ekran zgubna mania

nie nauczył się ród ludzki
nie zabijaj nie sądź innych
i choć znowu bój nam bliski
wcale nie ma temu winnych

każdy Boga stroi z siebie
z tych co grzędzą tam na górze
lecz Ty Panie w świętym niebie
zrób im kreskę na ich skórze

zamknij wrota zamknij bramy
zabierz dusze pustogłowym
może my się doczekamy
że zmądrzeją myślą, słowem...









piątek, 30 sierpnia 2019

Cel



Tak bardzo chciałem dotrzeć do celu,
lecz z biegiem czasu zamazał się szlak.
Być może było za dużo chmielu
- często leżałem jak martwy na wznak.

W nocnych majakach widziałem ideał,
w niego wcielałem swoje marzenia...
Tak lekceważąc że to futerał,
brałem na serio co wyszło z cienia...

Cel mi uciekał, był zawsze inny,
uzależniony od pastwy losu.
Nie bacząc na to, kto temu winny,
padałem ciągle, od ciosu do ciosu...

Wstać już się nie chce, nie ma już siły,
a i ochotę dorwała sprzeczność...
Cele już dawno się pogubiły,
czekam na jeden co zwie się Wieczność...




sobota, 10 sierpnia 2019

Urodziny Brata 2



Jak co roku o tej porze,
wielkie święto nas spotyka -
każdy cieszy się jak może,
czy to proboszcz czy motyka...

Mój braciszek ma rocznicę -
urodziny znów odprawia!
Co najlepsze ja mu życzę,
niech się życiem swym zabawia.

Żyj nam długo i szczęśliwie,
zdrowie miej jak dąb drewniany,
każdy wieczór siedź przy piwie,
i przez wszystkich bądź kochany.

Sto lat albo i więcej -

Oxana & Peter.

środa, 18 lipca 2018

Żaba


Przyszła żaba do lekarza
bardzo gruba i zielona
i jak często to się zdarza
nawet trochę pomylona.

Oj doktorze, oj doktorze,
niech pan na mnie zdziała cuda,
proszę ruszyć wiatr i morze,
żebym znowu była chuda!

Doktor spojrzał zatroskany,
i poskrobał się po głowie,
„Co my tutaj znowu mamy...
Głupia żaba mocna w mowie,

i zielona jest jak trawa,
może zjadła coś trucizny...
Lecz najgorsza jest ta sprawa,
że tu przyszła bez bielizny“.

- Mam lekarstwo bardzo proste -
mówi lekarz do babiny.
- Widzisz pałac tam za mostem
co czerwone ma kominy?

Książę mieszka tam bogaty,
on żoneczki szuka pilnie,
więc się udaj do tej chaty,
nim dwunasta w nocy minie.

- W każdej żabie jest księżniczka
- w to nie wątpię ani trochę -
spojrzy książe na cię z bliska
- zachoruje na ochotę.

Prysła żaba do swej nory,
ukleiła z liści szaty,
i udała się z honorem,
do książęcej złotej chaty.

Ubaw wielki tam panował,
(ktoś obchodził urodziny)
Błazen jakiś tam żartował,
używając pantomimy.

Wino lało się litrami,
cielak kręcił się na rożnie,
dzieciak ganiał za kurami,
a ksiądz modlił się pobożnie.

Nagle krzyczy ktoś z otchłani:
- Wódka chyba moją zgubą!
Albo wzrok mnie mój tumani,
albo widzę żabę grubą!

morał z bajki też być może
da na pewno się wystukać
lecz to żabie nie pomoże
- smakowała wszystkim zupa.


sobota, 19 września 2015

zegar


wtedy nie wiedziałem
że już nie wrócisz
myślałem że to nieporozumienie

ale jak długo można czekać
wczoraj to nie jutro
a przyszłość krótsza od przeszłości

kiedyś nadejdzie ta chwila
która zjednoczy wszystkie inne
w jeden wielki zegar bez wskazówek

każda sekunda będzie wieczna
wspólna dla mnie i dla ciebie
na złotej tarczy utkanej z wieczności

i nie rozdzieli nas
ani czas ani przestrzeń
lecz czy ty mnie jeszcze rozpoznasz

wiesz,
nie jestem już tym płaczącym 
brzdącem nad twoim grobem

---

Komentarze

 Wiesz, co jest najgorsze dla mnie w śmierci? co przytłaczało mnie od dziecka? Myślałam i myślałam ...dlaczego zawsze śmierć mnie przerażała...i wiesz, po wielu latach wiem już dlaczego...jej- nieodwracalność! Nawet jakbyś wydał wszystkie pieniądze świata, jakbyś wylał morze łez,pękł z bólu to i tak nie jesteśmy w stanie odwrócić tego procesu. I wiesz co mnie jeszcze w niej przeraża ? Że czegoś nie zdąże powiedzieć , pokazać, okazać , a ta osoba umrze i...zostanę już na zawsze z tymi niewypowiedzianymi słowami, tym nieokazanym uczuciem , tym bólem utkwionym gdzieś między gardłem, a przeponą...z tą straconą bezpowrotnie szansą.
I właśnie to uświadomiłeś mi swoim wierszem, tylko ty jesteś bogatszy ode mnie o...wiarę w to, że tam gdzieś są ,,złote tarcze utkane z wieczności,, o ,,czas i przestrzeń,, gdzieś tam...zazdroszczę ci tej wiary w słowa jakie zapamiętałam z katechezy:,,a ja ci mówię wstań i idz,,
Piękny wiersz, dziękuję ci za niego. Końcówka, w której piszesz, o lęku ,że mama po latach cię ,,tam,, nie rozpozna, spowodowała, że nie mogłam nie płakać...nawet ja, istota małej wiary...
Pamiętam lekcję plastyki w szkole, prace oddawały dwie dziewczynki, jedna dostała 5, druga 4, i ta druga pyta nauczyciela,, dlaczego dostałam 4?, A nauczyciel na to, ,,obie prace są dobre, ale w pociągnięciach twojego pędzla widać trud, rzemiosło, w pracy koleżanki jest artyzm. Jest różnica w ocenach, bo jest różnica między rzemieślnikiem ,a artystą,,
Ty właśnie jesteś artystą Piotrusiu.


Onajego

---

Peter, pisz pisz, wywołuj emocje, bo niewielu to potrafi.
Ciagle nie umiem uwierzyć , że to twoje poczatki z poezja tego typu. Budujesz cała konstrukvje w mistrzowski sposób. Piękne:-)
Ps. Pojechałam dziś uścisnać mame I powiedzieć jej , że Ja kocham póki jeszcze ... mogę.
Dziękuję za to( tobie Amazing też).
Pozdrawiam Piotrze i gratuluje talentu.

---

Piotrze bardzo podoba mi się ten wiersz,, wzbudził we mnie emocje, pojawiające się ciarki.
Tak bardzo chcielibyśmy dać wszystko by zobaczyć tą bliską nam osobę ,która odeszła ,, rzucić się w przeszłość czasu i połamać już na zawsze wskazówki.

"ale jak długo można czekać
wczoraj to nie jutro
a przyszłość krótsza od przeszłości" - tak uświadamiamy sobie z czasem , że to co się stało jest realne , a chcielibyśmy tak bardzo by to się nie wydarzyło.

Ostatnie wersy powalają na kolana , kurwa podsumowują taką szybką chęć reakcji do miłości do tej osoby, która nas urodziła, a tak szybko odeszła i mając nadzieje , że kiedyś Ją zobaczymy będziemy ciekawi czy nas rozpozna ? przecież tyle czasu minęła. Miłość Rodzica do dziecka jest wieczna,ona się nie starzeje.
A pytanie zadane wcześniej prze ze mnie , oczywiście jest retoryczne.
Ogromny szacunek za to jak piszesz.

---


On jest cudowny!
Czytam go 5 raz już i dopiero wtedy go zrozumiałam tak do końca.
Mam ciarki. Wiersz jest piękny.

---





piątek, 18 września 2015

mamo, dlaczego


widziałem jak wyparowała kropla wody

jak zatrzymał się wiatr co wywrócił drzewo
i zgasił ogień

jak zaszło słońce
zabierając cienie
a kwiat na łące
zgubił płatki

ale nie widziałem jak odeszłaś


---
Komentarze 

,,Jak wyparowała kropla wody,,
jak zatrzymał się wiatr,, JEZU, PIĘKNE TO... płakałam często czytając poezję tzw wieszczy, ale nigdy nie płakałam czytając wiersze ,,,,żyjących, a ty mnie tak wzruszsz tym co i jak piszesz właśnie

---

Piotruś mam ciarki! Lepszy od poprzedniego!!! skąd w tobie pomysły na nie?? Opisałeś NIEUCHWYTNOŚĆ, ULOTNOŚĆ,COŚ CO MOŻNA ZOBACZYC TYLKO W STOP KLATCE! Już sama niczego nie napiszę , serio. Jesteś najlepszy ...

---

W pierwszym momencie pomyślałam, że jest to wiersz do kobiety... Ale tytuł ,,mamo dlaczego,, mówi nam, że to wiersz dla... mamy. Peter, tak wspaniale budujesz ten wiersz, tak grasz emocjami, że ja jestem w tym cała soba! Nie mogę uwierzyć, że to twoj drugi w życiu wiersz chociaż ja zawsze ( także na tym portalu) twierdziłam, że nie ilość, ani staż czyni mistrza, ale swoisty dar , który Ty posiadasz niewatpliwie...

---

wielu ludzi odczuje ten wiersz gorzko i boleśnie. To wielka i gorejąca prawda. Także o mnie. Mam sześćdziesiąt lat. w tym XXI wieku - rzadko zdarzają się
wzruszenia i łzy. Po Twej lekturze - po raz tysięczny i setny - pomyślałem Mamo! przepraszam!... -dlaczego. śory, że ja o moim wzruszeniu, ale piszę o tym, abyś wiedział, że dla mnie - okazałeś się -wielkim poetą elementarnej sprawy. Chylę czoło- Peter.Przywołaleś bolesne chwile, o których trzeba pamiętać

---

 Lubię filmy, po których obejrzeniu wciąż o nich myślę, lubię książki po których przeczytaniu wciąż czuję niedosyt i chcę więcej i więcej...i kocham poezję , która ,,mówi,, , która jest po coś, która skłania do refleksji , zatrzymania się w codziennej gonitwie,a nie jest tylko dla autora i po to tylko by uwolnić jego umysł od lepszych czy gorszych myśli i pod , którymi jedyny komentarz jaki można dać to ,,widzę emocję,, .
Twoja poezja Piotrze właśnie ,,mówi,, krzyczy wręcz mądrością i siłą ,każe nam przystanąć i pogrupować rzeczy i porządek życia na mniej i bardziej ważne...
Zazdroszczę talentu, umiejętności wypowiedzenia i poruszenia tak wielu myśli , tak niewieloma słowami...ale to jest właśnie ...dar Tiaaa
Ten wiersz zapadl we mnie mnie jeszcze mocniej i głębiej niż poprzedni...
Cóż, pozostaje niesamowity niedosyt, bo chce się wciąż więcej ciebie czytać...
Czapki z głów , oto talent!

---

Peter! Ogromnie gratuluję Ci tego wiersza. Mój komentarz skwitowałeś krótko i trafnie. Dopiero dzisiaj widzę - pewnie tylko w części- te ,które poruszasz - wielkie moce tego świata, a istniejące w wierszu cztery żywioły i reguły, którymi się kierują - nie naruszają porządku mojego świata, stworzonego przez P. Boga. Przepraszam, że robię tu taką "podstawówkę", ale dopiero uczę się czytać wiersze innych autorów. W miniaturze Twojej widzę poruszonych - bardzo spójnie, kompleksowo i w każdym szczególe - całość reguł życia, opisanych z niezwyczajną zadumą i zmieniającym się - tworzącym całość - nastrojem. W wierszu zawarłeś całą wieczność - w czasie i po za czasem. - I ten ludzki żal, podkreślony - prostym ( tym bardziej dramatycznym) - tytułem. Wiersz doskonały i absolutnie skończony, do którego nic człowiek już dodać nie jest w stanie. - Może tylko osobisty żal i rozpacz, do czego zapraszasz -także chyba osobiście odczutym tytułem. I - na marginesie- osobiście gratuluję Ci, ze doświadczyłeś wiatru i tej mocy ,która nim kieruje. Gratuluję , ściskam dłoń i pozdrawiam, a za twoją trafną i życzliwą odpowiedź na mój pierwszy komentarz - ściskam po bratersku i serdecznie. Wiktor.

---

Tak bardzo brakuję nam osób bliskich , które odeszły tak szybko ,że nawet nie widzieliśmy i nie mieliśmy okazji się pożegnać , powiedzieć "wszystkich" słów , powiedzieć i zobaczyć cały "zachód słońca ukochanej osoby",,ale najważniejsze jest,że pamiętamy co jest z tą osobą związanie i mamy wspomnienia niezniszczalne.
Bardzo bardzo emocjonalny utwór.

---


słowo




słowo od uczuć tak daleko
że łza spada na kartkę prędzej niż atrament
zabarwiając życie na kolor słony

nie nadążam

przecież tylko inkarnacja myśli
stwarza świat

a piszą
że niby było na początku



wtorek, 15 września 2015

pustka


człowiek umiera choć życie jest wieczne
tak jak liść opada pomimo upałów

pośrodku wydarzeń uciekła czyjaś dusza
zostawiając powłokę nikomu nieprzydatną

jednak ziemia przyjęła

także łzy zaskoczonych pustką dzieci


czwartek, 10 września 2015

Klepsydra



Szukam wciąż słońca na nieboskłonie
co dla mnie świeci i dla mnie płonie
samotnie krążyć po tej orbicie -
to mi się marzy tak bardzo skrycie...

Gdzie jest ta wyspa z pirackim złotem
co w ciemnych grotach leży pokotem
rzucić kotwicę chcę w tej przystani -
już mnie za biedę wróg mój nie zgani...

Gdzie jest ta Wenus zmysłów narkotyk
chcę znać jej zapach i ciała dotyk
zbliżać się nocą a tulić dniami -
wiecznie mieć dreszcze jak zakochani....

Może jest słońce a nawet wyspa
i jak ta Wenus miłość wieczysta
dalej więc szukam niczym pies gończy
lecz mi w klepsydrze piasek się kończy...



wtorek, 1 września 2015

Koniec


Zniszczę pióro i atrament,
powyrzucam wszystkie kartki,
nawet gdy się wzniesie lament,
kończę z wierszem – nie ma gadki.

Podrę "Gwiazdkę" i "Zająca",
nawet z "Muchą" zrobię koniec,
lepiej stworzyć z rudą brzdąca,
niż nauczać stado owiec.

Zabanuję rymy w głowie,
i zabronię im zmartwychwstać,
nikt mi więcej już nie powie,
że mam z pióra nie korzystać.

Spalę "Szmatę" i "Banknoty",
"Kołysankę" raz zanucę,
i choć nie brak mi ochoty -
ja już nigdy tu nie wrócę...



niedziela, 23 sierpnia 2015

Podkowa




chciałbym postać raz na głowie
w centrum miasta w Bełchatowie
i wytrzymać tak w tej pozie
aż mi mojej elektrodzie
pewna dama z okolicy
nie uchyli swej przyłbicy...

ja już dłużej tak nie mogę...
kiedy widzę twoją nogę
krew uderza mi do głowy
niczym młotek w stal podkowy...

pewnie skoczę w głębie wody
niby tylko dla ochłody
lecz rekina schwytam tobie
i naplączę jemu w głowie
że ma gadać ludzką mową:
oszaleję wnet za tobą...

pisać wiersze to za mało...
chcę mieć twoje piękne ciało
je obrabiać jak artysta
i ta myśl moja nieczysta...

lecz ten wszechświat jest za mały...
nie wystarczą admirały
ni uczeni ni fizycy
chrześcijanie czy gnostycy
aby znaleźć miejsce w niebie
tylko dla mnie i dla ciebie...

---
Afrodytce



Choroba




Raz nadeszła mnie choroba
straszna taka i przewlekła
tak że piłem jak Zagłoba
aby przegnać ją do piekła

każdy dzionek zaraz z rana
dwa żywieckie lałem w brzucho
kilka kropel też szampana
by nie uszło jej na sucho

prędko zeszło do obiadu
na tej walce z wiatrakami
zamiast dać chorobie czadu
obstawiłem się wiadrami

na kluseczki szans nie było
bo nie chciała jeść zaraza
a że bardzo to dręczyło
to napadła mnie ekstaza

podwoiłem więc wysiłki
cztery piwa na godzinę
dobrej whisky dwie baryłki
i słoniny odrobinę

wreszcie zmierzch uciszył dzionek
mózg utopił się w gorączce
w uszach śpiewał mi skowronek
jakbym leżał gdzieś na łączce

świat się kręcił w drugą stronę
ja fruwałem nad Tatrami
choć ważyłem chyba z tonę
tak nie czułem się latami

napotkałem w locie dziewczę
co rudawe miało włosy
wyszeptała ja cię nie chcę
zapłakałem w niebogłosy

nagle rwie się prawe ucho
ból ukrócił moje loty
już się budzę pod poduchą
siódme ze mnie leją poty

dziś przestrzegam słów znachora
powtarzanych poprzez wieki
kiedy bardzo boli głowa
winne pewnie twoje leki


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Przygoda z Wiewiórką


Pojawiła się w mych kręgach
pewna dama rudowłosa
by nauczyć mnie na błędach
pięknej sztuki Dionizosa

-Użycz proszę mi marchewki
daj postukać orzechami
abyś poznał od podszewki
jak to robią zakochani

uciekniemy w krótką podróż
do krainy wniebowzięcia
tylko tego znów nie odłóż
abyś nie miał ze mną spięcia

opuściłeś mój horyzont
choć widziałeś moje serce
byłeś twardy jak ten Giewont
który ruszyć z miejsca nie chce

-Ach ty piękna wiewióreczko
sierść na tobie się najeży
ty poczekaj jeszcze deczko
aż cię dorwę jak należy

lecz czy spełnić te marzenia
czy pozostać wiernym sobie
trzeba pozbyć się wpierw cienia
by nie znaleźć miejsca w grobie

kusisz jakby Afrodytka
walkę wzniecasz w mojej głowie
myśli wiją się jak nitka
zagubiona gdzieś w osnowie

więc zostawmy tę zabawę
niech zostanie niespełniona
po co ciężką mieć przeprawę
wnet usłyszysz Mendelsona



'Dionizos: bóg wina, winorośli, dzikiej natury i płodności

Historyjka jest wymyślona i napisana na zamówienie. Wszelkie podobieństwo do osób i wydarzeń jest zatem zupełnie przypadkowe.


niedziela, 2 sierpnia 2015

Zwierz


Tak mi przyszło dziś do głowy,
żem ja dziwne jest stworzenie...
W głowie siedzi mądrość sowy
by ułatwić mi myślenie,

w oczach ostrość mam sokoła-
aż uwierzyć w to nie mogę ...
Gdy rozglądam się dokoła,
widzę mrówki prawą nogę!

Mięśnie prężne jak ogiera,
schody biorę w szybkim biegu -
taka siła mnie rozpiera,
że nie trzeba mi noclegu.

W łóżku jestem Casanova -
wszystkie „sztuczki” w dużym palcu,
zawsze mogę też od nowa,
Ją” rozpalić jak piec w marcu.

Nawet wierszyk sklecić mogę -
o miłości lub prawdziwy,
chociaż dał mi ktoś przestrogę:
to jest temat podchwytliwy.

Jęzor wielki jak u lwicy,
a czupryna jak pierzyna -
myśl się rodzi w potylicy:
czy ja człowiek czy zwierzyna …











środa, 22 lipca 2015

Drukarka-Kucharka




powiedziała mi drukarka
która lubi protestować
że ja jestem jak kucharka
mam nie pisać lecz gotować...

więc już tylko komentuję
mych kolegów wierszokletów
w międzyczasie zaś gotuję
zupę z liter alfabetu



czwartek, 16 lipca 2015

Limeryki - Miasta




Limeryk Przemyśl

Pewien kowal z Pacanowa
podkuć kozy chciał od nowa.
by dokonać próby,
miał być kazioł gruby -
lecz wtem nadeszła teściowa...


 ---


Limeryk Pacanów


Tam w Przemyślu pewnej krowie
wyrósł cycek wprost na głowie
miał przyjść weterynarz
przyszedł jednak młynarz
szybko wezwał pogotowie


---

Limeryk Kielce


Jest takie miasto co zwie się Kielce
tam robią łyżki, nawet widelce
lecz to się już nie zmieni
każdy ma nóż w kieszeni
pewnie kiepskie z nich są strzelce


---

poniedziałek, 6 lipca 2015

Podróż w czasie






Stoi książka obok książki
jak żołnierze na apelu
obok cztery złote krążki
oraz szkła do picia chmielu.

Stary statek trzymasztowy,
zabaweczki, kilka słoni, 
elementarz kolorowy,
i odciski czyjejś dłoni.

Półki gną się w tym regale,
od pamiątek i dla oka,
chociaż w życiu nic na stałe -
każdy zbiera coś jak sroka.

Jest kałamarz z atramentem
i butelka z dobrą whisky
a że jestem abstynentem
stoi tam już lat trzydzieści.

Tu Krzyżacy Sienkiewicza
skaczą sobie po atlasie,
nasza święta zaś dziewica,
leży twardo na Dumasie.

Biblia stoi przy koranie,
(Panie wybacz mi zniewagę,)
patrzę ciągle co się stanie -
w ręku trzymam białą flagę.

Kiedy przyjdą terroryści,
chwycę koran w moje łapy,
i przysięgnę uroczyście,
że się modlę do atrapy.

Muszkieterzy przy Indianach -
ich rozdziela kamasutra,
Galileo zaś w kajdanach,
wie że już nie będzie jutra...

···

Tak już dłużej być nie może;
czas zakończyć dziką orgię!
Trochę czasu daj mi Boże -
wnet ułożę chronologię.




niedziela, 5 lipca 2015

Owca

(Limeryk)


Owca

Pewien stary gestapowiec
kupił sobie stado owiec
a że były czarne
to zginęły marnie
taki był ich smutny koniec 


sobota, 4 lipca 2015

Kartka z kalendarza




leżę sobie na tapczanie
i przemyślam różne rzeczy
komu oddech dzisiaj stanie
kogo miłość zauroczy

którym szczęście będzie dane
i dlaczego zawsze innym
czemu bomby są zrzucaane
czy polityk będzie winnym

kto światowe te problemy
do szuflady może schować
prędzej jakiś głuchoniemy
będzie wiersze recytować



piątek, 3 lipca 2015

Gówniana Historia




Mówi krowa do wiatraka
„ale naszła mnie dziś sraka,
weź podmuchaj trochę chłodu,
bo uduszę się od smrodu!


Odbyt grzeje się od tarcia,
(wolę tydzień mieć zaparcia),
nawet byk co chciał mnie lizać,
uciekł teraz do Paryża!"


"Nie ma sprawy stara krowo,
zaraz dmuchnę i to zdrowo"
wyje wiatrak szumnym głosem,
zatroskany krowim losem.


Więc powoli, powolutku,
potem szybciej aż do skutku,
zaczął dmuchać wiatrak stary,
aż też wszelkie stracił miary.


Straszne wiatry i wichury,
potargały świat i chmury,
przeleciały góry, rzeki,
aż do mojej biblioteki...


Tutaj zrobił się ambaras:
wszystkie książki spadły naraz.
Kozioł Matoł z Pacanowa,
chciał wyruszyć w świat od nowa,


nawet stary Pan Hilary,
zgubił znowu okulary!
Nagi cesarz stanął w rzędzie,
w rękach trzymał dwa żołędzie...


Jaś, Małgosia, z zapałkami,
Nostradamus z centuriami,
Lolek, Bolek, pszczółka Maja-
-jedna wielka dzika zgraja!


Złota Rybka i Nautilus,
Monte Christo i Romulus-
cały chaos wyrósł z kupy-
-który krowie wypadł z ....




niedziela, 28 czerwca 2015

Mrówka

Mrówka - wersja robocza, ośmiozgłoskowiec rymy ABAB, 

Za oknami wielka burza
grzmoty błyski i ulewa
mi pytanie się nasuwa
jak się mrówka teraz miewa.

Chyba przyjdzie jej popływać,
albo wspiąć się gdzieś na drzewo,
lub na pomoc kogoś wzywać,
czy na łódkę znaleść plewo.

Stałem sobie na balkonie,
przyglądając się się naturze,
nagle widzę: mrówka tonie,
ta co pięła się po murze.

Wiatr ją strącił do kałuży
całkiem wielkiej w tej ulewie
biedna teraz wciąż się nurzy
widać w wielkiej jest potrzebie

Wyskoczyłem jej na pomoc-
-mieszkam przecież na parterze
by z patyka zrobić pomost
lub wyłowić biedne zwierzę

Szybko patyk podrzuciłem
ona jakby zrozumiała
tylko jeszcze małą chwilę
i mróweczka ocalała

W górę wznoszę to patycho
by zobaczyć ją dokładnie
nagle widzę: co za licho?
ona kłania mi się ładnie!

CDN




piątek, 26 czerwca 2015

Kraina Cieni


Dzisiaj słońce wstać nie chciało
wiecznie spały cienie moje
ciepła było jakby mało
o wakacjach sobie roję

gdzieś na plaży w obcym kraju
krew na piasku dziury wierci
koniec marzeń baju baju
gdy z leżaka łoże śmierci

martwe ciała martwe cienie
choć wokoło wigor szumny
wnet opuszczą to więzienie
kiedy spadnie wieko trumny

koniec wspólnej tej wędrówki
los zatrzymał ją u kresu
teraz ciało zjedzą mrówki
cień zaś umknie do hadesu


····
Poległym na plaży w Tunezji




środa, 24 czerwca 2015

Kołysanka "Na śniadanie"



Dzisiaj byłem coś leniwy...
Pełno we mnie jest goryczy,
czuję się jak pan myśliwy,
co powraca bez zdobyczy.

Wiersz napisać miałem duży-
nie skleciłem nawet zdania.
Choć błagałem wszystkie muzy:
w głowe jedna pusta bania.

Więc przepraszam wszystkich gości
że zawiodłem ich czekanie.
Idę rozprostować kości -
wrócę tutaj na śniadanie.

***
Dobranoc.










wtorek, 23 czerwca 2015

Banknot





Myśli banknot pozłacany:
jak ja będę dziś wydany?
Za co wezmą mnie w zamianę,
w jakim sklepie pozostanę?

Kto mnie dorwie w łapy swoje,
czy podzielą mnie na dwoje?
Jakie będą dziś usługi;
może spłacę czyjeś długi?

Znajdę miejsce w pchlim portfelu,
lub za rogiem w tym burdelu
gdzie bywałem wiele razy
aż dostałem tam zarazy...

Ćpun mnie dusił pod proszkami,
wciągał nosem, kapał łzami
na przecudne me oblicze...
Wszystkich świństw ja nie wyliczę...

Innym razem tam za rzeczką
ktoś mnie ukradł razem z teczką.
Pędził potem jak szalony,
aż też upadł, zastrzelony...
···
Ciągle w innej jestem sieni -
- to się nigdy już nie zmieni.
I dlatego, choć malutki,
dzielę losy prostytutki.