Informacje


niedziela, 7 czerwca 2015

Mucha

BAJKA albo i nie...


Pewna mucha na Synaju
pożyć chciała w innym kraju.
„Upał tutaj jest tak wielki,
nie wytrzymam Boże wszelki.

Chcę opuścić tę krainę,
bo w tym cieple chyba zginę.
Wiatru tylko muszę spytać,
czy da radę mnie popychać".

"Wietrze wietrze mój ty miły,
mogę użyć twojej siły?
Bo ty mocny jesteś taki,
nosisz dachy, drzewa, krzaki...

Więc dla ciebie jest to kpina
zawiać mnie aż do Dublina.
Tam podobno jest cudownie -
wszystkie muchy żyją godnie,

wielkie łąki, na nich krowy;
o ubóstwie nie ma mowy!
Każda mucha co o głodzie,
może mieszkać w krowim smrodzie,

albo siedzieć na jej grzbiecie,
dać się nosić po ich świecie...
Czy też tanio, (tak tam mówią),
latać sobie z gówna w gówno...

Tu się robi za gorąco -
te upały głowy mącą.
Ledwo spadnie kilka kupek,
już tysiące na nich muszek!”

Wiatr zagwizdał i przystanął,
zrobił minę zadumaną,
po czym chuchnął wietrznym głosem:
„czekaj na mnie tam za wrzosem,

jeszcze zdmuchnę liści kilka,
pozacieram ślady wilka,
przy kominku pieśń zanucę
i do ciebie zaraz wrócę”.

Mucha szybko spakowała
kilka rzeczy, te co miała.
I sandałki co ją niosą -
kiedy woli czasem boso,

i skarpetki i majteczki,
nawet ręcznik i dwie świeczki,
i udała się bez hecy,
tam gdzie wiatr wziął ją na plecy.

„Usiądź mucho gdzie ma głowa -
jesteś dzisiaj milionowa
którą niosę za granicę...
Jak ja wszystkie was przemycę?!”

„Milion cały na twym grzbiecie?
Tego przecież nikt nie zniesie!”
Rzekła mucha w uniesieniu...
i wysiadła w pierwszym cieniu.


***

„Kiedy wszyscy stąd odfruną
to otoczę się fortuną...”
Pomyślała w swoim sądzie,
spacerując po wielbłądzie.