Przyszła żaba do lekarza
bardzo gruba i zielona
i jak często to się zdarza
nawet trochę pomylona.
Oj doktorze, oj doktorze,
niech pan na mnie zdziała cuda,
proszę ruszyć wiatr i morze,
żebym znowu była chuda!
Doktor spojrzał zatroskany,
i poskrobał się po głowie,
„Co my tutaj znowu mamy...
Głupia żaba mocna w mowie,
i zielona jest jak trawa,
może zjadła coś trucizny...
Lecz najgorsza jest ta sprawa,
że tu przyszła bez bielizny“.
- Mam lekarstwo bardzo proste -
mówi lekarz do babiny.
- Widzisz pałac tam za mostem
co czerwone ma kominy?
Książę mieszka tam bogaty,
on żoneczki szuka pilnie,
więc się udaj do tej chaty,
nim dwunasta w nocy minie.
- W każdej żabie jest księżniczka
- w to nie wątpię ani trochę -
spojrzy książe na cię z bliska
- zachoruje na ochotę.
Prysła żaba do swej nory,
ukleiła z liści szaty,
i udała się z honorem,
do książęcej złotej chaty.
Ubaw wielki tam panował,
(ktoś obchodził urodziny)
Błazen jakiś tam żartował,
używając pantomimy.
Wino lało się litrami,
cielak kręcił się na rożnie,
dzieciak ganiał za kurami,
a ksiądz modlił się pobożnie.
Nagle krzyczy ktoś z otchłani:
- Wódka chyba moją zgubą!
Albo wzrok mnie mój tumani,
albo widzę żabę grubą!
morał z bajki też być może
da na pewno się wystukać
lecz to żabie nie pomoże
- smakowała wszystkim zupa.