Informacje


czwartek, 13 grudnia 2012

Drabina





Siedzę na krawędzi zdziczałego świata,
nogi mi zwisają do samego piekła.
Widzę to szaleństwo gdzie brat bije brata,
 ludźmi rządzi rozpacz, nadzieja uciekła.

Rozgniewany naród i wściekłe pospólstwo,
zadeptały świętych ubóstwiając grzechy.
Modlitwą się stało partyjne gadulstwo,
czcigodnym uczynkiem niszczenie planety.

A liczba ich była miriady tysiące,
w ucisku związanych łańcuchem szatana.
Zgubione baranki po świecie błądzące,
głuche na wołania najświętszego Pana.

Istnienia  nieszczęsne i godne litości,
myślą że bogate, nic im nie trzeba.
Lecz tylko te biedne, nagie aż do kości,
odnajdą ukrytą drabinę do Nieba.